Kultura życia pokona kulturę śmierci
O ochronie życia poczętego z Mateuszem Wojciechowskim, absolwentem Wilfried Laurier University w Waterloo i Corporate Communications i Public Relations w Seneca College, pracownikiem Campaign Life Coalition, rozmawia Andrzej Kumor.
- Zacznijmy może od rzeczy osobistej, jest Pan przekonanym obrońcą życia, kiedy Pan doszedł do takiego wniosku; jak to się stało, skoro wszyscy naokoło, czy się włączy telewizję, czy słucha innych rodzajów środków przekazu, to jest to pogląd rzadki?
- Bardzo rzadki. Udało mi się dzięki wartościom przekazanym w rodzinie, dzięki wierze w Boga, wierze katolickiej. Zawsze to był fakt, nikt tego nie kwestionował. Życie ludzkie zaczyna się w momencie poczęcia, małżeństwo jest pomiędzy mężczyzną i kobietą, to jest rodzina. To jest fakt, według nauki, nie mam żadnych wątpliwości, że jest tak, a nie inaczej. Dzięki temu. Jak byłem młody, chodziłem na rekolekcje, angażowałem się w grupy młodzieżowe, w harcerstwo, nawet się nigdy o tym nie mówiło, bo każdy wiedział.
- Uchronił się Pan od złych wpływów?
- Tak. Dopiero gdy byłem na studiach, może trochę wcześniej, w 11 i 12 klasie, wtedy zetknąłem się z ludźmi, który inaczej myślą. Usłyszałem, że to nie jest człowiek, że to jest zbiór komórek, że życie się wcale nie zaczyna przy poczęciu, tylko dopiero się zaczyna człowiek, istota ludzka, w momencie urodzenia, tak jak jest w prawie kanadyjskim.
Wiedziałem, że to nie jest prawda, i czasami się kłóciłem z moimi znajomymi, ale tak naprawdę nie brałem na siebie obowiązku bycia aktywnym w ruchu obrony życia. Nawet nie wiedziałem, że coś takiego istnieje.
- To nie jest błahy pogląd, gdzie się to życie zaczyna, to nie jest mało ważne, bo w końcu ludzie na podstawie tego podejmują bardzo ważną decyzję, o zabiciu człowieka.
- Osobiście nie znałem nikogo, kto by podjął taką decyzję. Teraz wielu takich ludzi znam, dzięki mojej pracy, ale przedtem nie. Poszedłem na Światowe Dni Młodzieży z papieżem, słuchałem papieża, słuchałem, czytałem, co papież napisał, interesowałem się świętymi, matką Teresą. I wszyscy mówili o tym, że prawo do życia to jest najważniejsze prawo i trzeba je szanować i go bronić. Wtedy się dowiedziałem, że w Kanadzie, tutaj w naszym kraju, nie ma w ogóle żadnych przepisów jeśli chodzi o aborcję.
- Można zabić dziecko bezkarnie w siódmym – ósmym miesiącu i nikt nie poniesie za to odpowiedzialności?
- Aż do dziewiątego miesiąca płód nie jest uznany jako człowiek, a więc można zabić, "bo to nie jest człowiek". I nie tylko to, ale Kanada jest krajem (razem z Chinami i Koreą), gdzie nie ma żadnych ograniczeń.
Są statystyki, które mówią, że 90 proc. aborcji jest dokonywanych nie dlatego, że życie matki jest zagrożone albo dziecko jest chore, ale dlatego, że jest to wybór życiowy – nie chcę mieć teraz dziecka . Taki wybór stylu życia.
Wtedy sobie pomyślałem, to niemożliwe, i dopiero wtedy zacząłem się bardziej tym interesować. Dowiedziałem się, że jest ruch w obronie życia.
- Tam Pan pracuje?
- W Campaigne Life Coalition to nie jest organizacja polityczna, oficjalna ogólnokrajowa w Kanadzie, która już przez 30 lat walczy, aby stworzyć prawo przeciwko aborcji, aby aborcja nigdy nie była legalna.
- Campaigne Life Coalition chce zdelegalizować aborcję?
- Całkowicie, bez żadnych wyjątków. Wierzymy, że życie ludzkie trwa od momentu poczęcia, więc nie można wybierać, że np. do trzeciego miesiąca można zrobić aborcję, a po tym już nie można. To nie ma sensu, to tak jakby ktoś w szkole w klasie powiedział: pół klasy, ci którzy skończyli 10 lat, mogą ze mną pójść, a ci którzy nie skończyli, to się ich zabije.
- Część ludzi mówi, no, ale od kiedy to życie się zaczyna; może nie w chwili poczęcia, mówią niektórzy, ale powiedzmy za trzy czy cztery dni, kiedy ten organizm, który się rozwija, zaczyna nabierać jakichś kształtów, bo w momencie kiedy to jest tylko taka grupa komórek, to wtedy można to usunąć. Temu służą np. tabletki poronne czy środki jak spirala, która nie pozwala na zagnieżdżenie się zapłodnionego jaja.
- Ta "medycyna", antykoncepcja powoduje aborcję, bo od momentu gdy jajo jest zapłodnione, staje się człowiekiem, a więc człowiek jest już stworzony.
- Pan w to wierzy, czy ma Pan coś więcej niż własne przekonania, aby to uzasadnić?
- Ja w to wierzę, ale nawet nie mówiąc o wierze czy religii, to jest naukowy fakt.
- Fakt biologiczny?
- Tak, fakt biologiczny. Nawet w 9 klasie w szkole podstawowej w książce do biologii jest to napisane, że życie ludzkie zaczyna się w momencie zapłodnienia. Od tego momentu trzeba szanować to życie.
- Ale skoro w podręczniku jest napisane, że życie się zaczyna w momencie zapłodnienia, to jaka jest później podstawa tłumaczenia tych wszystkich ludzi, którzy mówią, że nie?
- To jest właśnie problem. Przez ostatnie 30 lat – dzieje się to na całym świecie – ale mówmy o Kanadzie, to jest propaganda śmierci, bo przez 30 lat, jeśli chodzi o media, o rząd, reklamy różne, pop-kulturę, non stop wmawiają ludziom, zwłaszcza młodzieży, że to nie jest człowiek, że ciało kobiety jest ważniejsze niż ciało małego dziecka.
Taka silna propaganda jest już przez 20 – 30 lat, i przez to ludzie, jak kończą szkołę średnią, jeśli nie mają silnych podstaw wyniesionych z domu, z rodziny, to wtedy od razu wierzą w to, i nawet niczego nie kwestionują. W różnych TV show pokazują kobiety, które już wszystkie miały aborcję, jest to takie powszechne, normalne. I przez to ludzie nawet nie myślą o tym.
Przez to, że się o tym nawet nie mówi, tak jak w rządzie kanadyjskim, gdzie zamyka się nawet szansę na rozmowę, to ludzie wpadają w zakłamanie.
Często, gdy z grupą młodzieżową albo z moją organizacją idziemy na ulice i rozmawiamy z ludźmi albo mamy jakąś konferencję, to od razu, jak człowiek zastanowi się, o co chodzi, to od razu staje się przekonany, bo biologia mówi prawdę.
Nie można mówić, że to nie jest człowiek, bo to jest człowiek. Jeśli ojciec jest człowiekiem, mama jest człowiekiem, to dziecko będzie człowiekiem.
- A skąd jest ta cywilizacja śmierci, jakie jest jej źródło?
- Trudno powiedzieć. Jeśli mówimy od strony religii, to każdy wie, że to jest bitwa, to jest bitwa między złem i dobrem. A więc ta cywilizacja śmierci spowodowana jest pychą ludzką. Nie mogę palcem pokazać, że to ten człowiek jest za to odpowiedzialny albo tamten.
W kulturę śmierci wchodzi seksualizacja młodych ludzi, pornografia, eutanazja, to że nie ma szacunku do starszych ludzi, nie ma szacunku do małżeństwa, nie ma szacunku do rodziny.
- Widzimy to dookoła, ale dlaczego tak jest?
- Pycha ludzka, zakłamanie, czasami człowiek jest ofiarą tego, że nawet nie wie, co się dzieje wokół niego, ale żyje, bo jest mu tak wygodniej, wpada w takie zakłamanie.
Tam gdzie pracujemy, robimy duży lobbing, chodzimy do różnych posłów na poziomie federalnym i prowincyjnym, a także w miastach. Często spotykamy się z takim zachowaniem tych ludzi, że oni nawet nie chcą o tym mówić, bo się boją, nawet nie chcą podjąć dyskusji, a więc jest już takie wielkie zakłamanie.
- Boją się otoczenia?
- Boją się otoczenia, boją się też bardzo mediów liberalnych, które od razu ich zaatakują. To widać, ale też z drugiej strony, jest dużo posłów, którzy non stop mówili, byli otwarci – mówili "ja jestem za obroną życia", i co cztery lata wygrywali wybory...
- Można więc jeszcze powalczyć?
- Oni mają dużo wsparcia od ludzi takich jak my, nasza organizacja, my mamy około stu tysięcy ludzi wspierających w całej Kanadzie. A więc trudno powiedzieć, skąd to wszystko pochodzi, ja wiem, że to pochodzi od zła. Jeśli człowiek wierzy w Szatana, to wie, że to od Szatana pochodzi, ale też wie, że to się bierze ze słabości ludzkiej i niestety jesteśmy wszyscy tego ofiarami. Jeśli człowiek nie ma wsparcia w rodzinie, nie ma wsparcia w szkole, to bardzo łatwo wpaść w to...
- Przepraszam, że wejdę Panu w słowo. Kiedyś rozmawiałem z takim bardzo mądrym księdzem i on powiedział, że po to, żeby zabić drugiego człowieka, to trzeba najpierw dać się oszukać.
- Tak, zgadzam się kompletnie z tym. I minimum sto tysięcy kobiet w Kanadzie daje się oszukać, żyją w tym zakłamaniu.
- Pana organizacja walczy o to, żeby zmienić prawo. Ale czy zmiana prawa załatwi sprawę, czy to jest dobra ścieżka? Bo w końcu w Rumunii w czasach komunistycznych, aborcja była całkowicie nielegalna, a istniało podziemie aborcyjne, wycieczki aborcyjne itd.
Podobna sytuacja jest też w Polsce, gdzie prawo jest dosyć restrykcyjne, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Polka wsiadła w samolot, pojechała do Czech, pojechała do Wielkiej Brytanii i tam zabiła swe dziecko.
Co zatem jest jeszcze potrzebne? Bo w końcu dziecko, które się poczyna w ciele matki, nie bywa zauważane przez osoby postronne. Więc jak prawo ma działać, skoro nie wiadomo, że doszło do przestępstwa?
- Podam przykład. Gdy było niewolnictwo w Ameryce, w XIX w., a nawet później, jak był ten wielki rasizm wobec Murzynów, ludzi z Afryki, prawo musiało być najpierw zmienione, żeby zaakceptować tych ludzi jako ludzi, że to są ludzie, którzy powinni mieć takie same prawa jak inni.
Gdy to prawo zostało już zatwierdzone, wtedy można było myśleć o innych sprawach, o edukacji, o tworzeniu systemów wsparcia, które by pomagały tym ludziom zintegrować się, znaleźć pracę, szkołę itd.
Tak samo tutaj, w Kanadzie, musimy najpierw uznać, że człowiek od momentu poczęcia jest człowiekiem i potrzebuje ochrony prawnej i państwowej. Jak to już będzie prawnie stwierdzone, to wtedy możemy podjąć następne kroki, kolejny etap, i wtedy działamy.
A więc teraz, co robimy, żeby pomagać tym kobietom, które kilkanaście lat, są w ciąży, rodzice je z domu wyrzucili, chłopak je zostawił... Dużo pracujemy z organizacjami, które właśnie pomagają takim dziewczynom, kobietom. Bo fakt jest taki, jak już mówiłem, niestety 90 proc. kobiet dokonuje aborcji nie dlatego, że muszą mieć, bo np. mają raka, życie matki jest zagrożone.
W Kanadzie nawet nie istnieje taka sytuacja, że naprawdę życie matki jest zagrożone, bo medycyna tak się rozwinęła, że w każdej takiej sytuacji da się ratować i mamę, i dziecko.
My nie jesteśmy organizacją polityczną, działamy, żeby stworzyć prawo w Kanadzie, żeby aborcja była kompletnie nielegalna, we wszystkich sytuacjach, ale równocześnie pracujemy w zakresie edukacji, chodzimy do szkół, nauczamy dzieci, mówimy o faktach biologicznych, o argumentach przeciwko albo w obronie życia.
Bo trzeba najpierw zmienić mentalność ludzi, żeby zaakceptowali, że człowiek w łonie matki jest człowiekiem i potrzebuje takich samych praw jak inni ludzie. Jak ludzie zrozumieją, że aborcja to zabicie człowieka, to wtedy zacznie się zmieniać kultura.
- Czy nie jest to czasem walka z wiatrakami, taka donkiszoteria? Dlatego że aborcja czy dostęp do aborcji jest częścią całej tej kultury permisywizmu, że tak powiem, oderwania seksu od prokreacji, uznania seksu za czynność rozrywkowo-rekreacyjną, i następnie zniszczenia rodziny. Dostęp do aborcji to tylko jeden element tego współczesnego "postępowego świata". Czy Pan się spodziewa, że ta kultura odejdzie? Za czasu mojego życia, widzę raczej wielką ekspansję tej kultury. To, co się dokonało w latach 60., tak zwana rewolucja seksualna, to trwa nadal i jesteśmy świadkami kolejnych...
- Dlatego właśnie potrzebna jest rewolucja życia. Tak samo jak w latach 60. cały ten ruch hipisów, ci młodzi ludzie, którzy wyznawali liberalny seks, narkotyki, komuny, teraz coś takiego znów musi się stać. Na Marszu Życia w Ottawie, 80 proc. ludzi to są młodzi.
Oni nie biorą narkotyków, nie uczestniczą w rewolucji seksualnej, to są ludzie, którzy naprawdę wierzą w biologię, w życie rodziny i celebrują to życie. Matkę, ojca, dziecko. Mnie się wydaje, że oni muszą stworzyć rewolucję życia, która po prostu rozwali albo zatrzyma tę ekspansję śmierci czy rewolucji seksu.
Gdybym nie wierzył w to, że tak się naprawdę stanie, tobym nie pracował tam, gdzie pracuję, to normalne.
Czy to się stanie za naszego życia? Nie wiadomo. Teraz właśnie będę miał pierwsze dziecko, syna, mam nadzieję, że będziemy mieć wiele więcej dzieci, ale może za ich życia to się stanie, nie wiadomo.
Ważne jest to, aby ludzie naprawdę wierzyli, że kultura życia pokona kulturę śmierci. Musimy w to wierzyć, bo jak nie, to wtedy nie ma życie sensu.
Znów mówiąc o wierze, jeśli chodzi o błogosławionego Jana Pawła II, on to zawsze mówił, cały jego pontyfikat był o tym, że trzeba zmienić nasz świat i wprowadzić kulturę życia. I bardzo dużo ludzi, młodych zwłaszcza, do serca sobie wzięło te słowa, te hasła.
Tak naprawdę, to kto nie chce mieć szczęśliwej rodziny, żony, męża, dzieci? To jest normalne, to jest w naturze ludzkiej, że każdy chce być kochany i kochać.
A kultura śmierci głosi bardzo egoistyczny pogląd na życie. Dużo kobiet, zwłaszcza tych młodych, mówi, że one miały aborcję nie przez to, że chciały, tylko że myślały, że nie mają żadnej innej opcji, że albo chłopak je zostawił, albo zmusił do tego, albo matka zmusiła.
Wiele kobiet robi aborcję, bo czują, że nie ma innego wyjścia.
A jako kultura życia, my musimy im dać tę opcję, musimy im pomóc, powiedzieć im: słuchaj, są inne możliwości, po pierwsze, nie jesteś sama, my możemy ci pomóc, to twoje dziecko tak dużo ci da w twoim życiu.
Sam pomysł zabicia swojego dziecka nigdy nie powinien powstać w głowie żadnego człowieka. I często nie powstaje, ale przez brak wsparcia, przez to, że jest taka kultura, która namawia na to, to niestety te młode dziewczyny idą do tych klinik i płacą za to, żeby doktor im zabił własne dziecko.
Takie są realia tego życia w Kanadzie. Ale widzę zmiany, widzę zmiany w młodych ludziach, w szkołach średnich, na uniwersytetach. Oni widzą, że aborcja to zabicie człowieka, że eutanazja to zabicie człowieka i oni tego nie chcą.
Kultura życia jest naprawdę bardzo widoczna. Nie mówię o milionach ludzi, ale ich liczba zaczyna wzrastać. To widoczne podczas Marszu Życia, gdzie 80 proc. uczestników to ludzie młodzi. To są ludzie, którzy chodzą do szkoły, mają pracę, mają małe dzieci, i to widać. Znam wielu starszych, którzy też chodząc na te marsze, mówią, że są pełni nadziei, jak widzą tych młodych, wierzą, że ruch w obronie życia nie zginie, że będzie kontynuowany.
To jest właśnie taki element mojej pracy, który mi naprawdę dużo nadziei daje i też siły, bo wiem, że nie jesteśmy sami.
Jak się patrzy na ruch "Solidarności" w Polsce, na to co Jan Paweł II zrobił w Polsce, żeby rozwalić komunę – to coś, co się musiało stać, żeby ich poderwać do działania.
Mam nadzieję, że tutaj, w Kanadzie, ludzie młodzi tak samo do tego punktu dojdą, że zostawią telewizję, Internet, gry na komputerze i wyjdą z domu i coś zrobią.
To jest bardzo ważne, bo od roku 88, kiedy w Sądzie Najwyższym była sprawa Morgentalera, gdzie zniesiono wszystkie ograniczenia, od tamtego czasu każde dziecko urodzone po 88 roku jest to "survivor". One przeżyły, udało się im. I dużo młodych ludzi wie o tym, zdaje sobie sprawę, że im się "udało".
- Ronald Reagan powiedział, że paradoksalnie wszyscy, którzy są za aborcją, już się urodzili...
- Cały ruch proaborcyjny jest naprawdę smutny. Kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy walczą przeciwko nam, twierdząc, że potrzebujemy prawa do aborcji, to często w nich widzę cierpienie, dużo cierpienia. Oni może przez to przeszli, może w rodzinie byli niekochani i jakoś kierują to swoje cierpienie w złą sprawę.
Na koniec bardzo zachęcam, żeby Polonia, która zna cierpienie, jeśli chodzi o komunizm, i wie, co to znaczy śmierć, zagrożenie życia, jako ludzie, którzy to przeszli, pokazała tu, w Kanadzie, że aborcja, ta cała kultura śmierci nie skończy się dobrze.
Polonia ma bardzo wielki potencjał, mamy teraz kilku posłów, którzy są Polakami, i trzeba ich wspierać, bo niestety rząd Harpera – on teraz ma większość – mógłby, ale mówi, że nie chce, premier się po prostu boi, jest tchórzem. Boi się zwłaszcza mediów liberalnych.
Tych naszych posłów trzeba wspierać, dzwonić do nich, rozmawiać, mówić: słuchaj, ja cię popieram, mów o aborcji, nie jesteś sam. Często posłowie potrzebują tego wsparcia, bo jak go nie mają, to niestety się boją, to jest bardzo ważne.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał
Andrzej Kumor
Mississauga